Pierwsze co zwróciło moją uwagę, kiedy pierwszy raz spotkałam Gecia, to jego gruby i niski głos. Chociaż kilka lat życia spędziłam u boku ważącego 400 kilogramów Chruma, to chrumkanie Gecika budziło we mnie respekt. Teraz skłaniam się bardziej do tego, że Gecik jest najukochańszą kluską, jaką poznałam, a jego niski głos zazwyczaj słyszę, kiedy głośno mruczy głaskany po brzuszku. Tak to jednak z Gecikiem jest, że z pewnością nie jest on postacią jednoznaczną.
Gecik miał różne etapy życia w stadzie. Był moment, kiedy pełnił rolę wysłannika i ważnej persony: wchodził wówczas po schodach na taras prosto pod drzwi mojego domu i głośno, swoim poważnym tonem, w imieniu wszystkich, przypominał, że zbliża się pora posiłku. Z czasem jednak członków stada przybyło, a Gecik porzucił swoją rolę przywódcy i opiekuna. Przypuszczam jednak, że pokonywanie tych kilku schodków wiodących na taras wciąż sprawia Gecikowi przyjemność, bo od czasu do czasu się po nich wspina, chociaż na taras nie ma już dostępu. W poprzednim domu Gecik miał do pokonania więcej schodów, co sprawiało mu trudność. Kiedy u mnie przełamał strach i nauczył się po nich wchodzić oraz schodzić, to wydaje się, że stało się to dla niego jedną z rozrywek i powodem do dumy, że tak dobrze sobie radzi z tym wyzwaniem.
Gecik od początku miał nieoczywiste rozrywki i miejscówki, jak i swój sposób na spędzanie czasu. Z pewnością nie jest typem osoby, która podąża za stadem. Przeciwnie. Chociaż lubi się z Julkiem, Hanią, Georgem, Piggą… to chyba bardziej pojedynczo z każdym z nich niż w tłumie ze wszystkimi razem. Ma swoje ścieżki i raczej nie przepada za byciem w tej elicie, która trochę rozpycha się tu łokciami: zawsze chce być blisko domu, mnie, okazji na smakołyka, a przy tym prędzej załapie się na zdjęcie. Nawet wtedy, gdy Gecik spędza czas z resztą, co przecież się też zdarza, znajduje się o krok dalej, na bezpieczny dystans i swój sposób, nadal zachowując swoją niezależność.
Najczęściej Gecik przebywa gdzieś z boczku. Czasami w ogóle nie wiadomo, gdzie jest Gecik. Chcę coś od niego… to wyruszam na poszukiwanie. Zawołam go… to przylatuje niewiadomo skąd. Zaczynam rozdawać jakieś jedzenie… zawsze usłyszy i przybiega po chwili. Ze swoich miejscówek Gecik korzysta również wtedy, kiedy świniaki dostają jakieś warzywka czy owocki. Łapie jabłuszko, marchewkę czy buraka i leci w jedną z sobie tylko znanych kryjówek. Często naprawdę nie wiem, gdzie się schował, a najważniejsze, że nie wie tego George, który zjadłszy swoje, szybko rusza pomóc w konsumpcji tym, którzy wolniej gryzą.
Gecik wcześnie chodzi spać, jako jeden z pierwszych, dlatego jeśli wieczorową już porą Gecik wędruje po Azylu, to znaczy, że trzeba przetasować świnie w domkach, bo Gecik nie może sobie znaleźć miejsca na zasłużony po całym dniu odpoczynek. Dla przykładu w jednym domku może być Pepin, w drugim George, a w trzecim Bogusia, no i Gecik do żadnego nie wejdzie, chociaż wczoraj spał z Georgem i było dobrze. Pewnie się za dnia pokłócili. Na moje oko to George już smacznie śpi i wydaje się mieć towarzysza w nosie, a domek przecież jest duży, no ale Gecika nie da się przekonać. Inna sprawa, że kto tam Georga wie, może potrafi się obudzić i przegonić kolegę, w każdym razie Gecik do domku nie wejdzie i już. Kiedy więc wyciągam wszystkie świnie z domków, robię roszady i kombinuję, by zrobić Gecikowi dogodne miejsce na spanie, on tylko podśpiewuje pod nosem Pidżamę Porno:
“A my zostańmy obok
A my zostańmy tu
A my zostańmy obok
A my zostańmy tu
Autsajder ojojoj
Autsajder
Autsajder ojojoj
Autsajder…”
Ze względu na swoje predyspozycje biologiczne Gecik jest delikatnym chłopcem. Nie ma zbyt wiele szczeciny, a więc zimą mu zimno, a latem muszę go dodatkowo zabezpieczać przed słońcem. Co bardzo nietypowe, Gecik kompletnie nie umie w kąpiele błotne, chociaż coraz częściej moczy nogi w kałuży, a ostatnio prawie się położył. Pracujemy nad tym, ale póki co smaruję Gecika sama. Ogólnie wymaga większej ilości zabiegów higienicznych, wśród których do rutyny należą: smarowanie uszu kremem z filtrem albo błotem, częstsza korekta racic, czyszczenie zacieków pod oczami… Kiedy przyglądam się temu, mam wrażenie, że Gecik to taki książę, który wolałby mieszkać w domu, na kanapie. Nie lubi się brudzić, nie lubi tłumów, nie ryje za wiele, nawet zastanawia się nad zjedzeniem truskawki, jeśli wpadła ona do piachu.
Do tych wszystkich subtelności trzeba dorzucić fakt, że dolne powieki Gecia za bardzo zachodzą na oczy, w związku z czym ma on mniejsze pole widzenia. Niestety, to częsta przypadłość u świń jego rasy i nie ma zbyt wielu możliwości, żeby to skorygować.
Pomimo swojej delikatności i powściągliwości Gecik potrafi być bardzo heroiczny i dzielny. To on najbardziej zaciekle stanął do walki z dużo większą, silniejszą i zwinniejszą od niego Chrupką, kiedy pojawiła się jako nowa w stadzie. Chociaż wyglądał raczej pociesznie niż groźnie, mimo wszystko nie chciał się wtedy poddać. On też stanął w obronie Julka, kiedy ten protestował przed zastrzykiem. Kiedy dzieje się cokolwiek, co odbiega od normy, wydaje się, że w Geciku ujawnia się druga strona natury – ta sama, kiedy przychodził pod drzwi przypominać o jedzeniu. W Geciku budzi się jakaś siła. Jest wtedy najbardziej nastawiony na działanie i ze spokojnego trochę aspołecznego gościa staje się bohaterem stada – w sumie nadal nieco samotnym w swoim działaniu, bo reszta lubi się wtedy zebrać w gromadkę, z której niekoniecznie ktoś chciałby wyjść przed szereg. Gecik wychodzi i broni tych, którzy na co dzień są tacy do przodu.
Gecik więc jest z jednej strony niepozorny i spokojny. Z drugiej ze swoim barytonem i postawą jest dostojny i dumny. Wydaje się grzeczny, ale raczej nie jest. Ma swoje zdanie, które tylko czasem jest zgodne z moim. Kiedy Gecikowi coś nie pasuje, nie waha się tego okazać nawet zębami, chociaż jednocześnie jest zbyt przyjazny, żeby naprawdę mnie ugryzł. To są raczej takie znaki ostrzegawcze – ej, tego już za wiele, nie czuję się komfortowo i będę bronił swoich granic! No i wtedy to już trzeba Gecia posłuchać. Wrócić z chusteczką do oczu albo cążkami do racic za jakiś czas, a później jeszcze raz, i jeszcze raz, wyczekując momentu, aż zgodzi się na podjęcie działania.
Przepraszam – raz, raz Gecik mnie pogryzł. Było to pierwszego dnia po przyjeździe do mnie i wcale mu się nie dziwię. Na kim miał rozładować złość z tego powodu, że został zabrany ze swojego dotychczasowego domu?
Gecik miał bardzo dobry, kochający dom i dzieciństwo. Był rozpieszczany, zadbany, spał w łóżku i na swoim posłaniu. Tylko że znalazł się tam przypadkiem, albo bardziej niejako z konieczności, uratowany przed eutanazją. Jakaś kobieta wystawiła ogłoszenie z mikroświnką na OLX o treści, że albo ktoś ją zabierze, albo zostanie uśmiercona. No i dobrzy ludzie nie pozostali na to obojętni. Okazało się, że mikroświnka z OLX jest trochę większa, ale cała rodzina bardzo go pokochała. Niemniej, od początku było wiadomo, że Gecikowi trzeba znaleźć inne miejsce. Znalazło się. Do tej pory jego poprzednia opiekunka bardzo mnie wspiera. A to przeleje pieniądze na tak lubiane przez Gecia bananki, a to kupi coś w
sklepie. Dokłada się do każdej zbiórki. Zawsze pyta się o Gecika, mamy stały kontakt. Gecik nigdy nie był i nie będzie jej obojętny, za co ogromnie dziękuję.


Kupując w sklepie
Lovepigs.pl wspierasz utrzymanie i rozwój Azylu dla świń. W
Azylu dla zwierząt imienia Prosiaczka Chrumka mieszka na ten moment 13 wspaniałych świńskich osób. 10 z nich to tzw. mikroświnki: świnki getyńskie, świnki wietnamskie i inne rasy…, które jednak nigdy nie są takie mikro, gdyż dorastają przeciętnie do ok. 100 kg. Trzy to świnki "pełnowymiarowe". Wszystkie są tak samo urocze, towarzyskie, czyste i inteligentne. Zajrzyj na stronę
Azylu dla świń, żeby lepiej poznać te cudowne istoty.